Kategorie
Podróże Wino

Pinot Noir – finezja w butelce

Z moich obserwacji wynika, że Pinot Noir nie jest szczepem, który jest powszechnie kochany od pierwszego wejrzenia przez Polaków. Tak naprawdę dla wielu osób to synonim wina zbyt lekkiego, płaskiego, a nawet beztreściwego. Preferują wina pełniejsze, bardziej owocowe – z Nowego Świata albo z południa Europy – np Primitivo czy Monastrell, które zawdzięczają swój ciężar, owocowość i alkohol upalnym letnim miesiącom.

W ubiegłym tygodniu w poczuciu obowiązku miałem przyjemność tłumaczyć te odczucia właścicielom Terra Sancta – Sarze Eliott i Markowi Weldonowi, którzy prowadzą winnicę przy Felton Road w Central Otago. Felton Road to prawdopodobnie najlepszy nowozelandzki adres jeśli chodzi o Pinot Noir. Mój szczery i dosyć ponury wstęp nie ma nic wspólnego z faktem, że Pinot Noir z Terra Sancta są genialne. Po prostu nie spodziewam się gigantycznej sprzedaży tego szczepu w Polsce.

W naszym portfolio znajdziecie dużo Pinot Noir – między innymi najczęściej nagradzane z RPA – Tete de Cuvee od Petera Finlaysona, Goldeneye Duckhorn – klasyk z Anderson Valley w Kalifornii. To wino serwowane było podczas pierwszego lunchu inaugurującego prezydenturę Baracka Obamy.

Reasumując – Pinot Noir trafia do niedużej grupy koneserów, którzy wolą finezję od muskularności. Uważam też, że to szczep do którego dojrzewa się z wiekiem.  Z wiekiem większość z nas woli lżejsze wina, z mniejszą zawartością alkoholu. Powiedziałem więc właścicielom Terra Sancta żeby spali spokojnie i nie bali się o wyniki sprzedaży – z chęcią wypiję sam całą dostawę. Jestem w idealnej kategorii wiekowej Pinot Noir i mogę je pić codziennie. A tylko jeśli są tak dobre jak Mysterious Diggins Terra Sancta, Tete de Cuvee Petera Finlaysona lub Goldeneye Duckhorn.

John Borrell

Kategorie
Kania Lodge Wino

Od palety do kontenerów

Szesnaście lat temu sprowadziłem do Polski prawdopodobnie pierwszą paletę Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii. Kupiłem je od małego rodzinnego producenta Soljans z okolic Auckland. Winnicę do dziś prowadzi zawsze uśmiechnięty Tony Soljan, którego chorwacka rodziła przeniosła się do Nowej Zelandii na początku dwudziestego wieku.

Sauvignon Blanc było hitem w dziesiątkę. Początkowo wina miały trafić do Kania Lodge, bo chciałem żeby moi goście mogli spróbować czegoś nowego. Ale wyjeżdzając z wakacji na Kaszubach wywozili w bagażnikach po dwa, czasami trzy kartony wina. Po jakimś czasie dzwonili z pytaniami czy mogliby kupić więcej Sauvignon Blanc od Tony’ego.

Zdjęcie dzięki uprzejmości www.enofaza.pl

Tak powstał Wine Express – pierwszy wysyłkowy sklep winiarski w Polsce. Ludzie byli ciekawi egzotycznych win, które nie były dostępne ówcześnie w sklepach. Z roku na rok nasza lista powiększa się o nowych rodzinnych i niezależnych producentów z całego świata – niektórych już bardzo znanych i poważanych w świecie winiarskim. Nowozelandzkie Sauvignon Blanc pozostaje bliskie naszemu sercu, wobec czego sumiennie je promujemy. Nadal współpracujemy z Soljans, a dodatkowo sprowadzamy wina z tego szczepu z Dog Point, Jules Taylor, Rockburn, Te Mata Estate, Kumeu River oraz od niedawna Woollaston and Supernatural. Jedno jest pewne – mamy największy wybór tego białego, aromatycznego wina w Polsce

Nie zapominamy o innych winach z Nowej Zelandii, dlatego ostatnio promujemy również inne odmiany, świetnie sobie tam radzące. Kumeu River, na przykład, produkuje doskonałe, jedne z najlepszych na świecie Chardonnay. Pinot Noir zdobywa coraz większą popularność, co mogliśmy również zaobserwować podczas degustacji zorganizowanej przez New Zealand Trade and Enterprise w Warszawie w ubiegłym tygodniu. Winicjatywa wyróżniła Pinot Noir Jules Taylor jako najciekawszego reprezentanta tego szczepu, jak również pochwaliła nietypowego Gruner Veltlinera. Gamay Noir z Te Maty również zostało docenione przez wielu krytyków. O degustacji więcej przeczytacie tutaj.

Do Warszawy przyjechało kilku innych świetnych producentów i mam nadzieję, że znajdą importera w Polsce. Dołączą do kilkudziesięciu już obecnych na rynku. Wielu z nich importuje już nie palety, ale całe kontenery wina z Nowej Zelandii.

John Borrell

Kategorie
Wino

Dobre towarzystwo poprawia smak wina

Wino to alkohol, który najbardziej docenia się towarzystwie. A im lepsze towarzystwo, tym dana butelka bardziej zapamiętywalna. Przypomina mi się ta prawidłowość każdorazowo gdy ktoś pyta o wino, które najlepiej wspominam. W związku z tym, że mam już dobrych kilkadziesiąt lat na karku i wypiłem prawdopodobnie tysiące najróżniejszych win, to wciąż nie jest łatwe pytanie. Na pewno pamiętam najdroższe – Chateau Margaux, które z każdym łykiem przypominało mi, że mógłbym nabyć za podobną kwotę paletę innego sympatycznego wina. Wspominam również dzień w RPA i wino, którego nadmiar spowodował tygodniowy ból głowy. Pamiętam również tą wino, które mnie tak urzekło, że zrobiłem wszystko, by je sprowadzić – Pinot Noir z Kalifornii, które chwilę potem serwowane było na inauguracyjnym lunchu prezydenta Baracka Obamy. Obezwładniające Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii, Grand Cru z Montrachet, potężne Cabernety z Napy czy genialne Pinot Noir z doliny Hemel-en-Aarde w RPA – wszystkie powodują uśmiech na mojej twarzy wynikający poniekąd ze wspomnienia wina, jak i momentu i towarzystwa degustacji.

Ale która butelka była tą najlepszą? Domniemam, że to jednak Barrossa Pearl –  tanie półsłodkie wino musujące dostępne w każdym sklepie w Australii czy Nowej Zelandii w latach 60’. Miałem wtedy 19 lat i piłem je w towarzystwie pięknej, mądrej kobiety, która poźniej została moją dziewczyną.

John Borrell