Kategorie
Wiedza o winie Wina beczkowane Wino

Czynnik X

Autor: Tomasz Kolecki,

Mistrz Sommelierów Polski

W świecie enologii uważa się, że istnieją trzy tzw. „kontrybutory” smaku, czyli czynniki decydujące w głównej mierze o tym, co znajdziemy w kieliszku. Pierwszym z nich jest grono, drugim użyte drożdże, a trzecim drewniane beczki, oczywiście o ile zostaną zastosowane w procesie winifikacji. I to właśnie one są przez wielu nazywane „czynnikiem X”, który pozwala winu osiągnąć złożoność i szlachetność ciężko dostępną dla porównywalnych win, które na swojej drodze spotkały tylko zbiorniki ze stali nierdzewnej lub betonu. Dlaczego? Dlatego, że każdy rodzaj i wiek drewnianych beczek zostawia na winie swoje piętno nowych aromatów, lub ewolucję tych istniejących już wcześniej.

Ciężka praca winemakerów – testowanie leżakujących win z beczek. Fot. dzięki uprzejmości Bodegas Luis Canas.

Beczka – nie tylko dąb

Jak dziś pamiętam jedną z moich pierwszych podróży winiarskich, gdzie jednym z przystanków była wizyta u znanego producenta Amarone, Recioto, Ripasso, także rzadko spotykanego Amandorlato i innych win charakterystycznych dla apelacji położonych blisko Werony i Jeziora Garda. Był pionierem wielu pomysłów, które dziś wydają nam się „normalne”. Jednak by tak się stało, przez kilka dekad współpracował z Instytutem Winiarskim w Conegliano, prowadząc eksperymentalne uprawy ponad 50 rodzimych odmian winorośli, używając różnych technik fermentacji i sposobów dojrzewania wina. Tym dwóm ostatnim służyła specjalna winiarnia, w której zobaczyłem kilkanaście różnorodnych tanków fermentacyjnych, i ponad 300 beczek różnych rozmiarów i kształtów, lecz przede wszystkim: rodzajów drewna. Były tam beczki z akacji, orzecha, kasztanowca, czereśni, kilku innych gatunków i, oczywiście, te najważniejsze, czyli wykonane z różnych odmian dębu pochodzących z różnych krajów i kontynentów. Bo właśnie ten gatunek drewna daje najlepsze efekty w pracy z winem, zarówno pod kątem aromatów, struktury, jak i szczelności i trwałości przez okres używania.

Beczki w portugalskiej winnicy Casa Santos Lima, skąd pochodzi wspaniałe beczkowane Alvarinho – Pluma Reserva. Fot. Casa Santos Lima

Dąb europejski a dąb amerykański

Fermentacja lub dojrzewanie w beczkach wywiera na wino wpływ pod różnymi względami. Po pierwsze, gdy dębina jest nowa lub krótko używana, oddaje winu swój smak, kolor i taniny. Po drugie umożliwia winu kontakt z powietrzem w stopniu, w którym nie są w stanie mu go zapewnić stal i beton. Dąb używany do wyrobu beczek dzielimy przede wszystkim na europejski i amerykański. Najważniejszym dostawcą dębu europejskiego jest Francja, która posiada plantacje dębu pokrywające jedną czwartą kraju. Są one prowadzone od ponad trzystu lat, co umożliwia przeznaczenie do wycinki i wyrobu beczek drzew odpowiednio starych, które swoją idealną kondycję komercyjną osiągają w wieku około 80 lat. Rozróżniamy dęby o gęstych i zwartych słojach, które są rezultatem powolnego wzrostu, oraz bardziej porowatych i mocniej pracujących z alkoholem, o słojach mniej zwartych, które znajdują nabywców wśród producentów alkoholi mocnych. Najlepsze plantacje znajdują się w środkowej Francji oraz na wzgórzach położonych na zachód od Alzacji. Dąb amerykański jest zwarty i oddaje winu bardziej wyrazisty smak wzbogacony o nutę kokosa i budyniu waniliowego, przez co często jest nazywany „słodzikiem”.

Pluma Reserva Alvarinho i Luis Canas Vinas Viejas, dwa różne style białego wina, na które wpłynął „czynnik X”.

Barrique i inne typy beczek

Beczka, im jest większa, tym mniejszy ma wpływ na wino w niej umieszczone. Dzieje się tak, gdyż zmniejsza się proporcja powierzchni do objętości, i mniejszy wpływ na wino wywiera drewno zarówno pod względem smaku, jak i struktury. Najpopularniejsze są beczki o pojemności 225l, czyli barrique, których nazwa i wielkość pochodzą z Bordeaux, lecz znamy wiele innych popularnych kształtów i wielkości charakterystycznych dla różnych regionów i krajów winiarskich, by wspomnieć tylko węgierską gönci, niemieckie Fuder, anglosaskie hogsheads, czy portugalskie pipas. Tak czy inaczej – największe beczki osiągają pojemność nawet kilku tysięcy litrów.

Wino leżakujące w beczkach i butelkach w piemonckiej winnicy Franco Conterno. Fot. dzięki uprzejmości Franco Conterno Cascina Sciulun.

Nowe versus stare

Nowa beczka oddaje winu najwięcej smaku, i z tego właśnie powodu nowe beczki są najbardziej cenione przez większość producentów wina. Nową beczkę z reguły używa się do produkcji wina najwyższej jakości, i kolejno do coraz niższych etykiet asortymentu. Na koniec można ją używać do klarowania win, albo odsprzedać producentom mniej zamożnym, lub produkującym alkohole mocne. Jest jeszcze możliwość regeneracji beczki, która jest o wiele tańsza od kupna nowej, a może być wykonana raz lub dwa. Długość okresu, w jakim wino dojrzewa w dębinie, ma istotny wpływ na jego końcowy smak. Większość smaków i tanin z nowej beczki przenika do wina w pierwszych miesiącach leżakowania, a im dłużej wino przebywa w beczce, tym szybciej dojrzewa. Na koniec warto wspomnieć o realiach ekonomicznych. Nowa „baryłka” z dębu francuskiego wysokiej jakości to wydatek nawet ponad 1000 euro, a amerykańskiego około połowy tej kwoty. Większe oczywiście są odpowiednio droższe, dlatego zazwyczaj służą winiarzom przez wiele lat, dekad, a rekordziści: nawet stuleci, przechodząc troskliwe zabiegi, by co roku móc służyć ich właścicielom.Nowa beczka oddaje winu najwięcej smaku, i z tego właśnie powodu nowe beczki są najbardziej cenione przez większość producentów wina. Nową beczkę z reguły używa się do produkcji wina najwyższej jakości, i kolejno do coraz niższych etykiet asortymentu. Na koniec można ją używać do klarowania win, albo odsprzedać producentom mniej zamożnym, lub produkującym alkohole mocne. Jest jeszcze możliwość regeneracji beczki, która jest o wiele tańsza od kupna nowej, a może być wykonana raz lub dwa. Długość okresu, w jakim wino dojrzewa w dębinie, ma istotny wpływ na jego końcowy smak. Większość smaków i tanin z nowej beczki przenika do wina w pierwszych miesiącach leżakowania, a im dłużej wino przebywa w beczce, tym szybciej dojrzewa. Na koniec warto wspomnieć o realiach ekonomicznych. Nowa „baryłka” z dębu francuskiego wysokiej jakości to wydatek nawet ponad 1000 euro, a amerykańskiego około połowy tej kwoty. Większe oczywiście są odpowiednio droższe, dlatego zazwyczaj służą winiarzom przez wiele lat, dekad, a rekordziści: nawet stuleci, przechodząc troskliwe zabiegi, by co roku móc służyć ich właścicielom.

Nie ma zatem co się dziwić, że ich użycie ma to wpływ na ceny win. Na nasze, konsumentów szczęście – na złożoność i jakość także.

Sommelier Wine Express, Wojtek Boguniecki, zaprasza na degustację dwóch białych win dotkniętych „czynnikiem X”:

Kategorie
Wino

Święta z Wine Express

Wino na święta – nie wiesz, które wybrać? Co roku przygotowujemy dla Was kilka zestawów skomponowanych ze specjalnie wyselekcjonowanych win. Każdy z zestawów spełnia rolę idealnego akompaniamentu udanej Wigilii, dni świątecznych oraz Sylwestra. Wino do śledzia? Wino do pieczeni? Tak, tak – pomożemy Ci dobrać wina tak, aby podkreślić dostojność tych rodzinnych spotkań. Wszystkie znajdziesz TUTAJ

Do każdego z zestawów dodajemy bezpłatną, szybką dostawę!

Wino na święta

Kategorie
Podróże Wino

Paryski wyrok

Kalifornijskie wino osiągnęło pełnoletność w 1976 roku w Paryżu – podczas degustacji w ciemno win z kilku posiadłości w Bordeaux oraz doliny Napy. Niespodziewanie kilku kalifornijskich producentów takich jak Stag’s Leap czy Montelana, ku trwodze i upokorzeniu francuskiej branży, zostało lepiej ocenionych niż legendy takie jak Chateau Mouton-Rothschild czy Haut-Brion. Od tego czasu Ameryka z podniesioną głową promuje swoje wina. Topowe etykiety z Napy kosztują nawet kilkaset dolarów, a niektóre mogą się szczycić długimi listami oczekujących na nowe roczniki wielbicieli.

California Wines Polska

W ciągu ostatniej dekady możemy obserwować bardzo ciekawe zjawisko. Kalifornijskie wina zaczęły przypominać te z Bordeaux i vice versa. Mam na myśli to, że topowe kalifornijskie wina są mniej owocowe i dębowe niż niegdyś, a te z Bordeaux odrobinę bardziej owocowe i jeszcze bardziej okrągłe. Cieplejsza pogoda we Francji na pewno przyczyniła się to tych tranformacji, ale producenci po obydwu stronach Atlantyku całkowicie świadomie wprowadzili udoskonalenia opatentowane przez swoich rywali. Ale na szczęście wygranymi nie są oni, ale my, konsumenci.

John Borrell

Kategorie
Podróże Wino

Wino, bez wojny

Minęło 30 lat od mojej ostatniej wizyty w dolinie Bekaa w Libanie. Byłem wtedy korespondentem TIME Magazine w Bejrucie i relacjonowałem wojnę domową. Teraz konflikt przeniósł się do Syrii, a ja piszę o winie, a nie o starciach wojsk – myślę, że to dobra odmiana aktywności w moim wieku.

Tym razem umówiłem się z Faouzi Issa, właścicielem i wine-makerem Domaine des Tourelles. To jedna z najstarszych winnic w kraju, a Faouzi produkuje bardzo interesujące wina. Decanter niedawno ocenił wino Marquis des Beys (kupaż Cabernet Sauvignon i Syrah) przyznając 93 punkty.

Nie mogłem doczekać się spotkania z Faouzi i i jego rodziną, wina też mnie intrygowały. W Wine Express pracujemy tylko z rodzinnymi firmami, młodymi i entuzjastycznymi wine-makerami. Wizyta w winnicy spełniła moje oczekiwania. Faouzi – wulkan energii –  studiował enologię we Francji, a później pracował w Chateau Margaux.

Marquis des Beys z 2009 to wino niezwykłe, idealnie ilustrujące terroir. Przykuł moją uwagę również egzotyczny Viognier (ananasy! i jabłka) oraz kolejny kupaż Cabernet i Syrah – jako wyważone, mocno owocowe wino do codziennych posiłków.

Będę długo wspominał degustację w Libanie, a już niedługo wina z Domaine des Tourelles pojawią się w naszej ofercie.

Kategorie
Wino

Dobre towarzystwo poprawia smak wina

Wino to alkohol, który najbardziej docenia się towarzystwie. A im lepsze towarzystwo, tym dana butelka bardziej zapamiętywalna. Przypomina mi się ta prawidłowość każdorazowo gdy ktoś pyta o wino, które najlepiej wspominam. W związku z tym, że mam już dobrych kilkadziesiąt lat na karku i wypiłem prawdopodobnie tysiące najróżniejszych win, to wciąż nie jest łatwe pytanie. Na pewno pamiętam najdroższe – Chateau Margaux, które z każdym łykiem przypominało mi, że mógłbym nabyć za podobną kwotę paletę innego sympatycznego wina. Wspominam również dzień w RPA i wino, którego nadmiar spowodował tygodniowy ból głowy. Pamiętam również tą wino, które mnie tak urzekło, że zrobiłem wszystko, by je sprowadzić – Pinot Noir z Kalifornii, które chwilę potem serwowane było na inauguracyjnym lunchu prezydenta Baracka Obamy. Obezwładniające Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii, Grand Cru z Montrachet, potężne Cabernety z Napy czy genialne Pinot Noir z doliny Hemel-en-Aarde w RPA – wszystkie powodują uśmiech na mojej twarzy wynikający poniekąd ze wspomnienia wina, jak i momentu i towarzystwa degustacji.

Ale która butelka była tą najlepszą? Domniemam, że to jednak Barrossa Pearl –  tanie półsłodkie wino musujące dostępne w każdym sklepie w Australii czy Nowej Zelandii w latach 60’. Miałem wtedy 19 lat i piłem je w towarzystwie pięknej, mądrej kobiety, która poźniej została moją dziewczyną.

John Borrell